Jestem zbyt szczęśliwa ostatnio żeby się załamywać, głodzić i ubolewać nad swoim cholernie 'ciężkim' losem. Pff, wyjebane miej i się śmiej! Ludzie mają przecież gorsze problemy. Ten tydzień był idealny pod każdym względem. Po drobnym kryzysie, który trwał od ho ho znów jest dobrze, a mój facet jest ideałem, to znaczy nigdy w to nie wątpiłam, po prostu inne sprawy mi to trochę przyćmiły. Jestem idiotką i sama siebie czasem nie potrafię zrozumieć. Wczorajszy wieczór też był dobry. Towarzystwo takich ludzi, klimat, nawet zjadłam wczoraj zapiekankę!, płonący parkiet w archiwum i darmowy drink od dja wygrany na parkiecie, Ewelina z którą zawsze jest dużo śmiechu, nawalona Bątkowska (do dopiero widoki). Zaliczam ten wieczór do naprawdę udanych, a miało być tak niewinnie, zwykłe wyjście na piwo. Ludzie mnie tak bardzo inspirują. Szczere intencje są ostatnio na wagę złota. Dopiero gdy jest źle okazuje się kogo tak na prawdę "masz" a kto jest przyjacielem tylko gdy czegoś potrzebuje. Koniec tego wywodu.
Bilans:
2 banany 240 kcal
jogurt 90kcal
ziemniaki 200kcal
ryba 100kcal
sok 100 ml (miałam już mega ochotę na coś innego niż woda i zielona herbata) 60kcal
2 małe wafelki w czekoladzie 70kcal
jajko 90kcal
cukier do kawy 40kcal
890 kcal
może dojdzie jabłko (60kcal)
950kcal
Kilka zdjęć z mojej 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz