i tak nigdy tego nie zrozumiesz ...


sobota, 29 października 2011

sobota, 22 października 2011

dzień oczyszczenia.

Wróciłam z zakupów, kupiłam sobie między innymi płaszcz na zimę w kolarze granatowym. Wczoraj bardzo miły wieczór z M. oczywiście wpadły 2 piwa (700kcal) po powrocie się zaczęło, jadłam wszystko co stanęło na mojej drodze. Rano na wadze nie było aż tak źle jak się spodziewałam, mój metabolizm jest cudowny, widać wszystkie te cuda, które z nim robiłam, wszystkie te sztuczki, które stosowałam by oszukać mój organizm nie poszły na marne. Dziś jednak i tak trzeba to odpracować. Dzień oczyszczenia polegający na nie jedzeniu a piciu. Dzień na płynach nie jest taki zły, rano zielona herbata, potem zielona herbata z cytryną, kolejna zielona herbata i tak jeszcze ze 2 litry tej zielonej mikstury dziś w siebie wmuszę. Na obiad bulion, w zasadzie wypiłam już jeden kubek rosołu ale jest przepyszny (tatuś robił) więc jeszcze trochę tego wypiję, potem jakieś soki grejpfrutowe, kupiłam dziś w tesco sobie 3 takie grejpfruty więc myślę że do wieczora jakoś przeżyję. Dziś sobota czyli pewnie jakiś alkohol... okej, w końcu to też płyn. W poniedziałek wyjeżdżam w góry z klasą, tam to dopiero będzie ciężko się trzymać, ale dam radę, w każdym razie spróbuję. Mam nową siłę i motywację : ) Yeah!



"Są chwile, gdy wolałabym martwym widzieć Cię. Nie musiałabym się Tobą dzielić, nie. Gdybym mogła schowałabym twoje oczy w mojej kieszeni, żebyś nie mógł oglądać tych, które są dla nas zagrożeniem."
 
 
 
 
 
 -Dzień dobry, przepraszam czy mogłabym się w panu dziś zakochać?

niedziela, 16 października 2011

Someone like You

Długi weekend pod wieloma względami był bardzo udany. Czwartkowa noc mega pozytywna, wytańczyłam się i spędziłam bardzo miło czas z M. mogłam go lepiej poznać, dowiedziałam się co tam w nim siedzi. Mahaa! W piątek gdy już odespałam czwartkową imprezę byłam u babci, i tak cholernie się cieszę że to zrobiłam, że ją widziałam, że zdążyłam się pożegnać... Na drugi dzień, wczoraj rano moja babcia zmarła...
Na początku przyjęłam to bardzo spokojnie, można powiedzieć, że byłam na to przygotowana o ile można się przygotować na śmierć tak bliskiej osoby, dopiero wieczorem gdy ją zobaczyłam wszystko we mnie pękło... Tyle na ten temat.
Popołudnie z M., czekolada, rozmowa, spacer... Cudownie, humor powrócił...

skejpowe zdjęcie autorstwa pana. B. "cyklop"
dziękuję za pogaduchy :*

Muszę wybrać się na zakupy, zaopatrzyć się w czapkę, rękawiczki i wymyśliłam sobie zakup szalika komina, takiego najlepiej na 2 przewiązania... Myślę nad kolorem, coś jasnego by się przydało. Trzeba by się wybrać do Scc bo zima idzie...  Najgorsza pora roku. Ja jestem bardziej ciepołolubna i najchętniej całą zimę spędziłabym we własnym łóżku. 
Do moich urodzin pozostało 121 dni! 

Wczoraj zawaliłam wszystko co można było zawalić. 
Za dużo alkoholu, słodyczy, za dużo uczuć i wszystkiego na raz. 
Dziś obiecuję poprawę.
Moja motywacja na dziś...











Bilans (w zaokrągleniu):
ś: sok 170kcal
o: ziemniaki 150kcal + mięso 200kcal + sos 150kcal + brokuł 60kcal
p: jogobella 90kcal
k: jajecznica 200kcal + ser 90kcal + ketchup i dresing 100kcal

Miłego dnia :)

wtorek, 11 października 2011

Sweetheart

Mam już dosyć tego tygodnia, chcę czwartek! Chcę imprezę! Jestem bardzo zmęczona ale jakaś taka szczęśliwa. Jest dobrze. Ba, nawet bardzo dobrze. Kupiłam dziś kolejne buty ...

Moja kamerka jest niezastąpiona <3
Jedna sprawa nie daje mi spokoju, cholernie mnie to irytuje. Muszę to jakoś zakończyć. Nie wiem jak, ale jakoś muszę. Może po prostu powinnam się nie przejmować?! Tylko czy tak się da?
Sobota z dziewczynkami była bardzo udana, oto efekty pracy E. i D.







Bilans:
ś: bułka 150kcal + masło 50kcal + szynka 60kcal (mama mi kazała -.-)
2ś: danio 150kcal
o: kurczak 200kcal + ziemniaki 100kcal + sos 150kcal + brokuł 40kcal
k: serek 200kcal

dziś bardziej na oko ... nie wiem ile tego kurczaka było i wgl : )

Jestem szczęśliwa, miło.

środa, 5 października 2011

Shopping

Jaki ten tydzień jest dziwny, moje wahania nastrojów już przechodzą ludzkie pojęcie. W poniedziałek wykrzykiwałam już, że nie chcę żyć, że mam dosyć...Potem było wesoło, potem sentymentalnie, potem zaczęłam za wszystkimi tęsknić, potem zachciałam się zakochać aż w końcu pomyślałam, że chyba jestem zakochana i to w panu X. co nie jest najlepszą informacją... dziś już sama nie wiem co jest ze mną. Wiem jedno, jestem zmęczona i nie chce mi się za bardzo tego roztrząsać. Całe wczorajsze i dzisiejsze popołudnie spędziłam na poszukiwaniu butów, czarnych na platformie ... i kurde jak jest coś co mi się spodoba to nie ma mojego rozmiaru, no wkurzyć się można. Czy 37 i 38 to aż tak popularny numer?! A musiałam je kupić bo potrzebowałam je na jutrzejszy koncert, w innym wypadku zaczekałabym na nie jeszcze trochę. Dziś na szczęście znalazłam w miarę wygodne buty, jeśli takie buty mogą w ogóle być wygodne założę je na pewno na jutrzejszy koncert i na półmetek, nie były drogie i nawet jakoś specjalnie nie są to moje wymarzone buty, więc jak się rozlecą to nie będzie mi ich szkoda. Kupiłam przy okazji spódniczkę, buty na zimę i leginsy z ...yy rowkami?! :)



Zdjęcie z kamerki po prostu rządzą! Nie wiem kiedy dorobię się nowego aparatu... :<
Jakość pozostawia wiele do życzenia.

Bilans:
ś1: grahamka 80kcal + masło 40kcal + ser 80kcal
ś2: 3 wafle ryżowe 60kcal + jogobella 90kcal
ś3: grahamka 80kcal + czekolada 150kcal + wafelki 150kcal
o: rosół z makaronem 200kcal
k: drożdżówka ok 300kcal (-.-' wiem)

3 śniadania ze względu na obiad jedzony o 18.00

niedziela, 2 października 2011

Weekend

Wczorajszą noc zaliczam do jak najbardziej udanych! Dziś troszkę pocierpiałam ale warto było. W ciągu nocy plany się trochę pozmieniały, wylądowałam w miejscu w którym miało mnie nie być z ludźmi z którymi się nie umawiałam i nie myślałam nawet że ich zobaczę. Jednak Strzybnica mnie nigdy nie zawiedzie.

Alkohol, żarcie ... wszystko. W ten weekend sobie trochę pozwoliłam. Ale od jutra wracam do normalnego trybu. Ha i w końcu zdecydowałam kto będzie mi towarzyszył na półmetku. Mam nadzieję, że Jarosław da radę i będziemy się świetnie bawić. Nie ma to jak zabrać na półmetek całą ekipę <3 + jest powód do oblewania bo 28.10 w dzień półmetku Jarosław ma urodziny, tym bardziej cieszę się że będę go mieć przy sobie. 
Jeśli już mowa o urodzinach to jutro 17 lat skończy moje największe szczęście, najważniejsza osoba w moim życiu... Tak, tak ona doskonale o tym wie, bo staram się jej to mówić jak najczęściej. Ona wie, że ja bez niej nie byłabym taka jaka jestem, wielu rzeczy bym nie osiągnęła, wielu trudności bym nie pokonała, czasem nie wiedziałabym co zrobić i jak poradzić sobie z wszelkimi przeciwnościami losu. To człowiek, który tak cholernie dobrze mnie zna i ktoś przed kim nie mam żadnych tajemnic, potrafi ubrać moje myśli w słowa gdy ja nie wiem jak to powiedzieć ha, to dopiero sztuka. Kocham Ją za to że jest taka jaka jest i życzę jej tego żeby nigdy się nie zmieniała, żeby zawsze była moją najukochańszą która wesprze, opierdoli i pocieszy.
Wszystkiego Najlepszego Kasiu!