i tak nigdy tego nie zrozumiesz ...


czwartek, 29 marca 2012

Lubię dzisiejszy dzień mimo wielu zawirowań. Wzloty, upadki a wszystko to zdarzyło się w ciągu 13 godzin. Zmiany nastrojów co pół godziny mi nie służą. Pytania pani Asi na polskim "Paulina przeczytałaś Lalkę? Dlaczego płaczesz, byłaś u higienistki, może chcesz wyjść z klasy?" -.- i moje wydukane przez łzy "nic mi nie jest", poważne rozmowy z B. w Żaczku na przerwie, rozmowy z S. też o życiu, palarnia (ograniczenie się do 0,5 papierosa GUD DŻOB POLI!), zacna 1 z fizyki... dziś jak dostałam tą kartkówkę to wpadłam w panikę bo nawet nie pamiętam że oddałam takie coś do oceny, zdania były pourywane w połowie i zupełnie nie miały sensu a kartka wyglądała jak zużyta chusteczka do wycierania łez. Na zakończenie tego zacnego dnia w szkole zostałam uraczona jego uśmiechem na pożegnanie. *.* humor podbił o 5 stopni do góry. Potem miałam jazdy nr3 i zasuwałam po Bytomiu i Radzionkowie zawracając, parkując, wycofując i ruszając z czym mam największy problem, oj sprzęgło mnie nie lubi + zdecydowanie mam za ciężką nogę. Układanie puzzli (tak, puzzli) z A., wyjście do parku z P. śpiewy z E. i akcja "Paulina nie płacz, mam batona, czekaj lecę ale nie płacz" a wszystko tylko po to żeby poprawić mi humor. Lubię was ludzie. Na koniec, wieczór spędziłam u cioci farbując jej włosy i rozmawiając o tym jakie to życie jest dziwne. I jak na razie mam już dosyć wszelkiego pocieszania, użalania się innych nade mną i użalania się nad sobą samą. Chciałabym żeby było spokojnie, żeby było tak normalnie...

tak mi dziś towarzyszy :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz